Cicha śmierć DasCoina

Jako życzliwy obserwator wszelkiej działalności w ramach marketingu sieciowego, od jakiegoś czasu obserwuję także alternatywne formy zarabiania w Internecie, czyli programy typu revshare i HYIP, giełdy kryptowalut. Dlaczego to robię? Po prostu interesują się tym również moi klienci…

Cicha śmierć Dascoina - Dascoin, scam, kryptowaluta - Blog o MLMZwróciłem szczególną uwagę na głośny projekt NetLeaders i powiązaną z nim kryptowalutę DasCoin. To kontrowersyjne przedsięwzięcie – według niektórych piramida, według innych świetny sposób na zarabianie. Jak to wygląda z mojej perspektywy?

Do napisania tego artykułu skłoniły mnie zmiany na oficjalnej stronie internetowej firmy NetLeaders. Gdy ostatnio na nią wszedłem, zauważyłem, że przeszła lifting – zmieniła się szata graficzna, a aktualny kurs DasCoina zniknął. W oczach postronnego obserwatora wygląda to tak, jakby NetLeaders po prostu przestał przyznawać się do kryptowaluty, którą tak intensywnie promował przez ostatni rok. Czy to oznacza wygaszanie projektu, o którym trąbiono ostatnie kilkanaście miesięcy?

Sztuka Przedsiębiorczości

Dascoin – kryptowaluta z wątpliwą wartością

Z mojej punktu widzenia – czyli z perspektywy byłego bankowca i miłośnika marketingu wielopoziomowego – DasCoin i NetLeaders raczej nie były klasyczną piramidą finansową czy schematem Ponziego (Czym różnią się te dwa oszustwa? Krótkie porównanie marketingu sieciowego, piramidy finansowej i schematu Ponziego niebawem wyruszy na maila do subskrybentów naszego newslettera). W tych projektach został de facto dostarczony „produkt”, czyli kryptowaluta DasCoin.

Jednak wyjaśnijmy tu sobie pewną kluczową kwestię, jeśli chodzi o DasCoin i kryptowaluty w ogóle. Spójrzmy na niedościgniony wzór, czyli BitCoina: w przypadku tego giganta cyfrowych monet może być maksymalnie 21 milionów i ani jednej więcej.

Natomiast inaczej sprawa się ma, jeśli chodzi o DasCoin, którego wybito już ponad miliard coinów. Firma DasCoin planuje ich docelowo, „bez sztucznego niedostatku” jak podaje na stronie, ponad 8,5 miliarda. Różnica między zaplanowaną liczbą BTC i planowaną liczbą DASC wynosi więc już ponad 400 razy. Do czego zmierzam?

Jak za PRL-u

Przypomina mi to trochę czasy PRL-u, w których – w kontekście rynku europejskiego – istniało tylko kilka mocnych walut: dolar, frank szwajcarski, marka zachodnioniemiecka (obecnie euro). To były waluty trzymane jako źródło wartości. Obok tego mieliśmy naszą socjalistyczną złotówkę, która dla równowagi była dość miernej wartości. Gdy w gospodarce księżycowej realnego socjalizmu brakło pieniędzy, maszyna drukarska szła w ruch i nagle w obiegu pojawiały się dodatkowe złotówki. Nie miały jednak one żadnego pokrycia w towarze, stąd ich realna wartość malała.

Za komuny istniały również dwa kursy dolara do złotówki. Jeden, oficjalny, był niski, tj. dolar był bardzo tani. Niestety można było za niego tylko tanio sprzedać dolara państwu.  Drugi był nieoficjalny i realny. Wynosił on kilkanaście razy więcej niż ten kurs oficjalny. Za to można było po nim kupić, i oczywiście sprzedać za dolary. I tak za złotówki można było nabyć drogą kupna bułkę i jogurt, a poważne transakcje, np. zakup mieszkania, przeprowadzane były w dolarach.

Kiedy kopanie to próżny wysiłek

Właśnie tak sprawa wygląda z DasCoinem. Na początku projektu oficjalny kurs był generowany w sztuczny sposób na wewnętrznej giełdzie (jak oficjalnie była „silna” socjalistyczna złotówka w PRL). Wywindowało to oczekiwania względem przewidywanego wzrostu tego kursu, natomiast po weryfikacji w sytuacji wolnorynkowej kurs realny Dascoina spadł 8-krotnie (czyli wyniósł w naszej analogii tyle, ile realnie była taka złotówka warta).

Jego kurs może się oczywiście wahać kilka eurocentów w dół lub górę, ale na zbyt wielkie wzrost nie ma co liczyć.

A to między innymi dlatego, że DasCoiny z jednej strony może wykopywać każdy, ale z drugiej – rękę na emisji trzyma też pseudo „bank emisyjny”, czyli firma lub grupa firm, która organizowała ICO tej kryptowaluty. Taki „bank emisyjny” ma możliwość „wykopania” w dowolnej chwili określonej liczby cyfrowych monet. Co to znaczy? Tylko tyle, że ciężko wykopane przez użytkowników coiny mogą w każdej chwili polecieć nagle na łeb, na szyję na wartości, ponieważ rynek zawsze może zalać fala „dodrukowanego” kryptopieniądza.

Ma to miejsce w przypadku praktycznie wszystkich kryptowalut wchodzących na ICO (Initial Coin Offering, czyli krótko mówiąc społecznościowe finansowanie projektu). Inaczej wygląda sprawa z silnymi kryptowalutami, które nie są „wydobywane” centralnie, lecz w sposób całkowicie rozproszony. Tutaj każdy coin ma realną wartość, wynikającą z inwestycji w sprzęt oraz energię elektryczną do „kopania”.

Zakupy za DasCoin? Raczej nie

Obietnica wzrostu kursu DasCoina opierała się na tym, że ludzie będą nim płacić i znajdą się osoby, które przyjmą go w rozliczeniu. Jest to raczej wątpliwe. Ludzie z reguły jako środek płatniczy wybierają walutę, która ma wartość. Gdy już dostanę te pieniądze, to nie chcę, aby one traciły na wartości.

I kryptowaluty jak najbardziej mogą być źródłem wartości. Wracamy tu do ograniczonej emisji. Jeśli liczba dostępnych coinów, jak w przypadku BitCoina, będzie mocno ograniczona, to jego wartość będzie rosła.

Inaczej wygląda to w przypadku kryptowalut tworzonych w ramach  ICO, a są ich już setki czy tysiące. Tu ograniczeniem jest także łączna kwota realnych pieniędzy zainwestowanych w rynek kryptowalut. Suma pieniędzy ulokowanych w pojedynczej kryptowalucie będzie zatem niewielka. Szanse na to, że stanie się ona uznanym narzędziem płatniczym wynoszą w przybliżeniu zero. Dokładnie taka będzie też ich wartość – około zerowa.

Cicha śmierć Dascoina - Dascoin, scam, kryptowaluta - Blog o MLM
Źródło: http://dascoin.com

Kto wygrywa na ICO

Poza tym w Internecie istnieje dość okrutna zasada, że zwycięzca może być jeden, góra kilku. Nie ma wielu wyszukiwarek, jest Google, nie ma wielu portali społecznościowych, jest Facebook itp. To sama zasada dotyczy rynku kryptowalut. Jest Bitcoin, Ethereum i jest parę innych, a reszta się nie liczy.

Z tego punktu widzenia projekt DasCoin jest oszukańczy – bo obiecuje ludziom rzeczy nierealne. Tak, obiecana kryptowaluta została dostarczona, lecz jej wartość… wątpliwa. To tak, jak sprzedawanie za 7 tys. złotych materacy, które nabywa się w Chinach za 300-400 zł. Czy to uczciwy deal? Zachęcam do przemyślenia.

Powyższa uwaga dotyczy z resztą wszystkich projektów kryptowalutowych opartych o ICO. Wygrywa w nich ten, co wejdzie pierwszy i kupi przykładowego „ScamCoina”  za 0,01 EUR, by go sprzedać „na górce” za 0,06 EUR. A pozostali „inwestorzy” mogą sobie zaśpiewać: „nic się nie stało, chłopaki nic się nie stało.” 

Cicha śmierć Dascoina - Dascoin, scam, kryptowaluta - Blog o MLMTo, co zaobserwowałem na stronie NetLeaders, czyli wygaszanie wiedzy o DasCoinie, widzę także wśród byłych „naganiaczy” tego projektu. To znaczy: przestają oni promować DASC, a chóralnie przerzucają się na FutureNet.

A co o nim myślę? Jaką przyszłość wróżę FutureNetowi? O tym niebawem. Zapiszcie się na nasz newsletter, a jako pierwsi dowiecie się o nowym tekście. Tymczasem zachęcam do kulturalnej dyskusji pod wpisem lub na naszym profilu na Facebooku.

Powiązane artykuły